PEŁNIA ŻYCIA


Jak w każdy piątek lekturę FiM inauguruję felietonem Redaktora Naczelnego.
Tym razem był to artykuł pt. „Pełnia życia”.Felieton ów wskazuje na nasze życiowe błędy,

które mogą ewidentnie skracać nasze, nie zawsze znowu takie sielskie życie.
Jestem w wieku raczej złotej jesieni i tak, jak powiada dowcipna piosenka pana Laskowika
jest mi bardzo 'z górki”. Pan Jonasz, który w tej akurat chwili jest w wieku Karwowskiego
z serialu „Czterdziestolatek” musi jeszcze dość długo wspinać się na szczyt owej górki, a co
dopiero z niej schodzić.
Jest po prostu zdrów i chwat i dlatego życzliwie namawia nas do zdrowego trybu życia
poprzez zainteresowania sportowe, ale też inne, mocno odbiegające od wysiłku fizycznego,
za to powodujące drżenie serca, jak choćby nauki gry na fortepianie.
To zainteresowanie,niezależnie od wieku pobudza nas emocjonalnie, co wyraża się konsta-
tacją, iż po prostu bardziej chce się żyć.
Sam jestem przyznam, wrażliwy na muzykę, szczególnie wszelkiego rodzaju przeróbki
muzyki klasycznej na formy bardziej lekko wpadające w ucho, jak to czyni często
mistrz fortepianu pan Malicki, w swej, jakże miłej audycji. Nie czuję, choćby najmniejszego
obrzydzenia, czy chociażby jakiejkolwiek niechęci w stosunku do muzyki poważnej. Słowo. Z przyjemnością słucham Chopina, Bethowena jak i Szuberta.
Pan Jonasz zachęca nas też do biegów porannych, siłowni, a ponad wszystko do
porzucenia raz na zawsze nałogów, ze szczególnym naciskiem na palenie tytoniu. Zaiste
podoba mi się przytoczona rozmowa pacjenta z lekarzem, gdzie pacjent zobowiązuje się do
wypalania li tylko jednej paczki dziennie. Uśmiecham się w tym momencie, bo jestem podo-
bnym długoletnim palaczem, chociaż całkowicie zdaje sobie sprawę z zagrożeń. Właśnie
wypalam 20 sztuk cienkich papierosów dziennie. Ten pierwszy zaraz po śniadaniu
smakuje najbardziej, pozostałe 19 już nieco mniej, ale zapalić je mimo wszystko się chce.
No cóż, panie Jonaszu, bardzo sobie jako stały czytelnik Tygodnika, cenię Pańskie rady.
Są zawsze aktualne i takie.. dosłownie życzliwe, no i za darmo. Za podobne rady od
lekarza... trzeba zapłacić. Dobra rada Pana Jonasza dotyczy też modnych ostatnio, nawet
tu na ścianie wschodniej naszej Pomrocznej, marszów z użyciem kijków pod nazwą
Nordic Walking. Obserwuję ludzi, którzy korzystają z tej formy regeneracji zdrówka.
Ostatnio np. patrzę przez okno i widzę dwóch 80-latków, którzy poruszają się przy
pomocy kijków. Mówię do małżonki, która nota bene często namawia mnie na tego typu
relaks fizyczny: Popatrz no tylko: Ci starzy sąsiedzi ulegli temu nowoczesnemu „nałogowi”.
Spojrzała przez okna i marszcząc czoło odparła: Och ty mój wariacie, toż oni tylko podpierają
się swoimi laskami, a drugie ręce wykorzystują do wzajemnego podtrzymywania się dla
utrzymania równowagi. To oczywiście żart. Ale właśnie w tym miejscu chcę podkreślić, że
akurat to, o czym chciał nam powiedzieć Naczelny FiM, zasługuje na brawa. Niekoniecznie
co tydzień musimy czytać o świrniętych facetach typu Kaczyński czy Macierewicz , a także
zblazowanych przepychem arcybiskupach. To o czym tym razem Pan napisał jest bodaj
najważniejsze, chociaż chyba nie zawsze, jak życie wskazuje.




Uśmiechnij się:

Dowcip jest w treści posta. Wystarczy.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE