TROCHĘ KIJA, TROCHĘ MARCHEWKI


Białorusinki są z reguły ładne, jak wszystkie prawie Słowianki. Potwierdzeniem tegoż spostrzeżenia niewątpliwie jest Angelika Borys, szefowa nieuznawanej przez władze państwowe kraju, części Związku Polaków na Białorusi. Części, i to tej mniejszej części, w skład której wchodzi około tysiąca plus vat Białorusinów posiadających polskie korzenie i pragnących kultywować w swej działalności polskość. Wyrażać to się ma w propagowaniu na terenie ich nowej ojczyzny przede wszystkim kultury polskiej, polskiego nazewnictwa oraz szkolnictwa.
Druga część Związku Polaków na Białorusi, do którego należy kilkakrotnie więcej członków jest uznawana przez władze i dyktatora prezydenta Łukaszenkę. Dla tej części Polaków Łukaszenka ma otwarte serce i jak powiada głośno: "to są moi Polacy". Przewodzi im niejaki pan Siemaszko, też korzennie Polak. Między tymi dwoma, bez wątpienia wrogimi sobie związkami trwa rywalizacja o względy przede wszystkim u władz polskich. Względy dla swoich ludzi zapewniła sobie już pani Angelika Borys, ponieważ ona pozostaje w konflikcie permanentnym z białoruskim Castro, a ten z kolei pozostaje przyjacielem Rosji. Dbałość o dobre samopoczucie pani Borys to absolutny priorytet tej części polityków polskiej prawicy, dla których słowo Rosja wywołuje ciągłą czkawkę i schorzenia bliżej medycznie nieokreślone. Dlatego pani Angelika w polskim parlamencie, a za naszym pośrednictwem również w Parlamencie Europejskim jest postrzegana jako nasza szpica do walki z Rosją, chociaż akurat Bruksela nie zatruwa sobie samopoczucia samopoczuciem pani Borys. Cierpi na tym ta większość Polaków pod wodzą pana Siemaszki, która podobnie jak ci od pani Angeliki, również sercem lgnie do ojczyzny swoich dziadów.
Niestety, nasz rząd złośliwie, podkreślam złośliwie, zamknął przed nimi granice do macierzy.Podzielił swoje dzieci na lepsze i na te gorsze. Za co ich ukarał, nie wiadomo, chyba tylko za to, że ich uznaje Łukaszenka, zaś oni respektują prawo kraju w którym przyszło im żyć. Zastanawiam się jednak nad głoszoną propagandą o jakże wielkim prześladowaniu "borysowców" przez policję białoruską. Bo jeżeli dotyka ich terror, ciągłe inwigilacje i pozostają oni pod kontrolą policyjną, to jak to się dzieje, że piękna Angelika Borys bez trudu posiadła, bodajże na stałe paszport i podróżuje sobie luksusowym samochodem po Polsce, Europie i świecie?. Za czyjeż to pieniądze tak wojażuje?. Otóż za nasze. Rząd polski co roku na ręce pani Angeliki (przewodniczącej) przekazuje miliony PLN do jej wyłącznej dyspozycji na działalność tej grupki zbuntowanych rodaków. My nie jesteśmy w stanie wysłać na Białoruś komisji która by dokonała audytu wydatków, podobnie jak nie możemy skontrolować wydatków w Polsce Caritasu .Wszystko odbywa się na zasadzie "podejrzanego" zaufania.Ona to naszym polskim kosztem utrzymuje stan skłócenia międzyzwiązkowego, który to stan jest jej (szczególnie jej) na rękę. Za takie pieniądze nie tylko można się krzywić na Łukaszenkę, ale nawet wypinać się gołą pupą na Miedwiediewa i Putina, gdyby nadarzyła się taka okazja.
Moim zdaniem poczynania władz polskich w tym względzie są bezsensowne. Bezsensowne też jest utrzymywanie przez nasz rząd radia Biełarus, którego poza panią Angeliką i kilkudziesięcioma Polakami nikt więcej nie słucha. Takie są sygnały osób przybywających z za wschodniej granicy. Przy okazji zaprzysiężenia nowego prezydenta Ukrainy nasz minister Spraw Zagranicznych Sikorski spotkał się z prezydentem Białorusi, by przedyskutować sprawę niesnasek wokół ZPB. Czy któraś ze stron dała się przekonać do racji interlokutora nie wiem. Wiem natomiast, że posługiwanie się kijem i marchewką nie rozwiąże problemu. Wiem też, a nawet jestem absolutnie przekonany, że gdyby jakikolwiek związek mniejszości narodowych w Polsce (powiedzmy Białorusinów ) nie respektował postanowień władz państwowych, natychmiast byłby on rozwiązany, zaś jego najbardziej hałaśliwi prowodyrzy trafili by do aresztu i to nie na 48 godzin. Pani Angelika Borys, do Warszawy przyjeżdża częściej niżeli do stolicy swojego kraju Mińska na zakupy. Cóż, spotyka tu samych swoich dobrych i hojnych wujków, którzy nie tylko wycałują, ale zgotują jej okolicznościowe rauty, w myśl zasady, iż wróg Łukaszenki jest naszym najsłodszym przyjacielem a nawet bratem, akurat w tym przypadku siostrą. Powiadam jeszcze raz, za takie pieniądze i splendory władz polskich jestem gotów zadrzeć koty z wszystkimi, z kimkolwiek ta rozrzutna władza mi karze.

Uśmiechnij się:

1. Przychodzi Jasio ze szkoły i od razu zaskakuje rodziców pytaniem: - mamo,
co to znaczy "zrobić komuś loda?"

Rodzice, którzy już dawno uzgodnili, że będą dziecku odpowiadać nawet na
najtrudniejsze pytania aby nie uczył się od innych na podwórku, spojrzeli na siebie porozumiewawczo i mama odpowiada: to po prostu znaczy brać penisa do buzi.
- Na to ojciec:.. Jakie brać?... dawać!, przecież syna mamy, nie?
..................................................................................................................................

2. Jasio do taty: - Tato, jak dorosnę to zostanę premierem?
Widzisz synku by zostać premierem, to trzeba rosnąć, rosnąć i rosnąć.
Może
najpierw zostań prezydentem.

Komentarze

  1. Łukaszenka chociaż dyktator jest wybrany w demokratycznych wyborach. Widocznie głupia Białoruś takiego dyktatora chciała i go ma.Dlatego nie wiem dlaczego pani Borys i grupa "rewolucjonistów" nie uznaje nakazów rządowych.W żadnym kraju, w Polsce też nie może być bezprawia.Ale tez nie popieram szastania pieniędzmi państwowymi na utrzymywanie tego typu skóconej organizacji.Przedwiosenny Tadzio.Rypin

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli Łukaszenka jest dyktatorem to po kiego wała spotyka sie z nim nasz demokratyczny minister Sikorski, niech mi ktos mądry odpowie, a może pan?, panie autorze?.

    OdpowiedzUsuń
  3. Łukaszenka jest dyktatorem, to prawda, ale nie zeswinił sie jak przyjaciel Kaczynskiego Juszczenko-banderowiec.Jak moze Kaczynski spojrzec sobie w twarz przy goleniu.Magdalena z Kołobrzegu. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dwa zwiazki Polaków od tej samej matki Polski. Jeden grzeczny i posłuszny za to otrzymuje profity, drugi mniej posłuszny i dlatego biedny. A pani Angelika jak taka celebrytka wychuchana lalunia tylko do podziwiania. Całusy dostaje od całego polskiego rządu oraz milionowe kieszonkowe. Idzie żyć, no nie?. Axel/rose.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj niedobra to matka, matka katoliczka która dzieli swoje dzieci na dobrych i złych.Dlatego w mysl nauki papieskiej jest to grzechem wielkim.Jako Polak i przyjaciel wielu Białorusinów pochodzenia polskiego jestem tym bardzo oburzony.Nie wiem na kogo mam teraz głosować.Chyba na nikogo.Piotr H.Hrubieszów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie kolego, nie ma się czym zachwycać. Nie jest ona znowuż taka piękna. Tyle że potrafi zadbać o siebie mając takie pieniadze do swojej prawie dyspozycji.Osobiście znałem Ukrainki i Białorusinki a takze Rosjanki dużo ładniejsze, no i napewno biedniejsze bo przyjeżdżały do nas do pracy. Do róznej pracy.Rybitwamówiąmi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE