CZY NORMALNYM JEST CZŁOWIEK, KTÓRY...




Właśnie. Czy normalnym jest człowiek, który wraz z watahą Giertycha czyli członkami Ligi Republikańskiej, m.in Farfałem, Bosakiem i innymi piwoszami (5 piw), w trakcie wizyty naszego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w Republice Francji, pojechał do Paryża z koszem kurzych jaj. Pojechał nie na handel, ale po to, by na oczach całej francuskiej elity politycznej rzucać nimi w człowieka, którego naród polski wybrał głową państwa. Tak było. Był to Mariusz Kamiński, póżniejszy szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego z łaski PIS i PO. Ten sam człowiek jeszcze kilka lat temu każdego roku 13 grudnia koczował do północy pod domem generała Jaruzelskiego przy świecach, wyrażając swój gniew za stan wojenny, w czasie którego biegał w krótkich spodenkach po watę cukrową. Ten sam człowiek z wyżej wspomnianą watahą kumpli opłacanych z kasy LPR zakłócał przy poklasku władz naczelnych wszystkie postępowe marsze, których przesłaniem był postęp cywilizacyjny oraz dążenie do świeckości państwa. Ten sam człowiek , który w dniach świąt państwowych powodował chuligańskie ekscesy w czasie składania wieńców przez przedstawicieli lewicy polskiej. Odpowiedź jest jednoznaczna. To nie jest człowiek normalny. Jego ponura, niezadowolona z życia twarz przypomina rozjuszonego byka w czasie walki. Niech ktoś sobie przypomni, choćby lekko zarysowany uśmiech na twarzy szefa CBA. Ot, taki nieprzejednany, można powiedzieć bezlitosny typ był potrzebny PiS na stanowisko policji politycznej. A że, ze strachu przed lewicą i zgodnie z doktryną prawicy, PO poparła ustawę o CBA to już inna sprawa. Sami sobie zgotowali ten los. Wszystkim nam było wiadome, co to jest AWS, czyli jajo z którego wykluł się PiS i PO, partie które jako razem rządzące skompromitowały się pod przywództwem pięknego Maryjana. Wszyscy chcieli rządzić, a ponieważ dla wszystkich by zabrakło dobrych stanowisk, mimo błogosławieństwa Kościoła, musieli się podzielić. Podział jednak nie był na tyle skuteczny by mógł oświecić rozum. Generalnie działali razem, chociaż osobno. W wyścigu o władze rządowe i prezydenckie powstawały konflikty, które przerodziły się w nienawiść. Na szczęście dla PiS-u pozostał na stanowisku Mariusz Kamiński. Ten akurat najbardziej zaufany człowiek Kaczyńskich, który wespół-zespół z innym tuzem ksywka Zero, poprzez działanie na niekorzyść partii opozycyjnych mocno się zapędził, bo pognębił w oczach Polaków swoje środowisko polityczne, po drodze doprowadzając do śmierci posłankę lewicy Blidę oraz wkręcając w afery koalicyjnych przyjaciół z Samoobrony. Zresztą czynił to z polecenia swojego szefa, któremu Samoobrona zaczęła śmierdzieć gnojem. No i co panie premierze Tusk. Ma pan rękę w nocniku, z którego wylewa się cuchnąca zawartość. A trzeba było zgodnie z zapowiedzią podczas wyborów przepędzić na cztery wiatry ten cały kosztowny bajzel zwany CBA. A jeżeli cokolwiek pana premiera, wówczas (elekta) powstrzymywało, to można było Kamińskiego wysłać do psychiatry. Kaftan pewny, z samej fizjonomii. Na nic się nie zdało lizusostwo w stronę Kaczyńskich oraz Kurtyki, szefa podobnego tworu za miliony złotych z kasy podatników. Wiele wskazuje na to, że w tej chwili jest pan skończony jako przyszły prezydent, bowiem Kaczyńscy pisząc prace doktorskie z dzieł Lenina, postępują zgodnie z zasadą twórcy państwa bolszewickiego która brzmi: "Władzy raz zdobytej, nigdy nie oddamy", chociażby po trupach dawnych przyjaciół z PO. Zresztą w całym procesie walki o władzę nic się Tuskowi tak nie sprawdza jak przysłowie: Kto czym wojuje od tego ginie. Mam na myśli niewybaczalne świństwo uczynione ręką podwładnego Miodowicza Włodzimierzowi Cimoszewiczowi.

Inna sprawa, to rozszalały stosunek hierarchii naszego Kościoła katolicko-ginekologicznego do problemu in vitro. Za nasze, zrabowane państwu z przyklaśnięciem władzy, w ramach "odszkodowań po PRL" pieniądze, kler nie tylko propaguje ciemnotę i gusła w salach seminaryjnych, ale nawet w wydziałach teologicznych, wydawało by się, świeckich uniwersytetów im. Adama Mickiewicza, Mikołaja Kopernika i wielu innych. Namacalnym symbolem jaj czynionych z nauki jest śmieszny doktorat ojdyra Rydzyka.Jakże śmieszny też w tym kontekście, pozostaje Instytut Badań Rozwoju Człowieka im. Pawła VI, którego m.in naukowym zadaniem jest badanie śluzu pochwowego. Cóż to za instytucja godna XXI wieku. Bodaj wszyscy tam zatrudnieni to "kandydaci" do nagrody Nobla. Na podstawie wyników badań, sposobem być może organoleptycznym (może poprzez lizanko), "poświęcony naukowiec" wyda werdykt, iż niekoniecznie winniśmy stosować metodę in vitro, by posiąść upragnione dziecko. Wszystko zależy od: smaku, powonienia, przylepności śluzu i tylko Bóg wie czego jeszcze, by chłop jednak sam, bez jakiś tam sztucznych zapłodnień zrobił babie dzieciaka. I oto właśnie chodzi w tej naszej zapyziałej od czerni i zwykłej pomroczności Rzeczypospolitej.

PS: Pan prezydent jednak podpisał Traktat, ale uczynił z tego faktu fetę na cztery fajerki. Palce lizać.

Uśmiechnij się:

Podczas lotu samolotem pasażer mówi do sasiada:
-Niedobrze mi, chyba bedę wymiotować, co robić?
Naciśnij pan ten guzik nad głową!.
-A po co?
Wówczas u stewardessy zapali się światełko.

-To ja tu ku*wa chory, ledwo żyję, a ona nie potrafi sobie sama zapalić!?

Komentarze

  1. wg. mnie nienormalny, ale niech sie martwi Tusk.

    OdpowiedzUsuń
  2. no i skończył gościa. Nalezało się.Uta

    OdpowiedzUsuń
  3. Też bym sobie bardzo chętnie pobadal śluz pochwowy szczególnie młodych kobietek. Nawet organoleptycznie. Pozdrawiam. Axel/rosse

    OdpowiedzUsuń
  4. Swińtuch.wstyd sie przyznawac do takiego apetytu. Chociaz ja tez bym chciał. Reksio.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE