O SZACUNKU DLA WŁASNEJ HISTORII


Szczęśliwy ten kraj, którego naród szanuje własną historię. Niezależnie od tego czy ta historia odpowiada przekonaniom wszystkich współczesnych. Przykładem tego są monumentalne pomniki oddające chwałę i cześć czerwonoarmistom i ich przywódcom na ulicach Paryża, Berlina, Londynu, czy miast amerykańskich. Niestety, my jako naród nie szanujemy swojej historii. Szczególnie tej najnowszej. Na tle różnych rozwiązań polityczno-społecznych, które kształtowały dzisiejszą rzeczywistość naszego kraju powstawały podziały polityczne skądinąd nawet sobie wrogie.Dlatego niszczymy wszystko co nie odpowiada rządzącym dziś partiom. Co ich peszy i umniejsza ich dokonania historyczne.
Stare nasze dzieje wszyscy postrzegamy jednako, szczególnie dni chwały i zwycięstw narodowych, których było niestety nie za wiele, jak bitwa grunwaldzka, a także inne zwycięskie potyczki naszego rycerstwa. Nawet chwałą okrywamy wyprawę Sobieskiego pod Wiedeń, bez konkretnych potrzeb, ani jakichkolwiek wrogich zagrożeń dla naszego kraju. Ale akurat tu zaistniał strach Watykanu przed hordami islamu, a racja i potrzeby Watykanu są dla nas Polaków priorytetem. I tak nam to pozostało do dziś.
Najnowsza nasza historia to ta, której początek ukształtowała Jałta, a następnie trudne dni lat 1944/45, gdzie ścierały się interesy najczęściej narzucone prikazem stalinowskim z racjami tych, co chowali przez lata okupacji swoje tyłki gdzieś tam w Londynie, pławiąc się w dobrobycie wywiezionego w r.1939 polskiego narodowego złota. Ich niezgoda na tworzenie się państwa ludowego, opartego na zrównaniu praw właścicieli i biedoty podżegana była czynnymi aktami, często opartymi na krwi rodaków. Ginęli bezrolni chłopi, którzy odważyli się brać ziemie z parcelacji majątków. Ginęli milicjanci, którzy na tworzonych posterunkach próbowali zapobiec chaosowi społecznemu po wyzwoleniu. Tylko twarda postawa lewicy wyrażona aktem PKWN, pozwoliła na likwidację powszechnego wręcz analfabetyzmu. Wyzwoliła resztki sił narodu, które wystarczyły na odbudowę kraju z ruin w ramach kolejnych planów rządu. Dała poczucie bezpiecznego życia pozostałym po wojnie 24 milionom obywateli mimo tego, że aż do śmierci Stalina, a nawet roku 1956, tysiące naszych ojców fałszywie oskarżanych gniło w więzieniach. Było to życie może nie luksusowe, bo wszyscy zarabialiśmy prawie równo, te przysłowiowe 25 dolarów, co nie znaczy że wielu z nas Polaków nie robiło karier w zawodach lekarzy, prawników, naukowców i akurat ci, co jest zrozumiałe otrzymywali wielokrotność tychże 25$. Wielokrotność, ale nie setki tysięcy, a nawet miliony jak to ma miejsce dziś w Polsce kapitalizmu XIX wiecznego, opartego na brutalnym wyzysku często tych, na plecach których władze doszły do koryta. Dzisiaj byle działacz partyjny, z przykładowym zawodem grabarza dostaje się dzięki układom i propagandzie do parlamentu brukselskiego zgarniając miesięcznie 100 tysiecy złotych.
W tym roku, właśnie w tych dniach, wypada 65 rocznica Manifestu PKWN. Źle, bardzo źle, że dzisiejsza, zeschnięta jak stary chleb dla konia lewica polska, nie potrafi bronić racji tego epokowego wydarzenia i propagować jego zbawienne dla polskiej biedoty skutki. A przecież wystarczy, choćby na przymus (bo środków przekazu lewica prawie z zaniedbania nie ma) otwierać ludziom oczy, iż gdyby nie powstał w owym 1944 roku rząd ludowy, a Polska oddała by się w ręce naszej przedwojennej szlachty i arystokracji "londyńskiej", pozostali byśmy na poziomie II Rzeczypospolitej, czyli tego co nazywaliśmy bródem, smrodem i ubóstwem. Jedno, mimo przemian ustrojowych się nie zmieniło. Byliśmy, jesteśmy i będziemy z powodu strachu i uległości poddanymi Kościoła katolickiego. Nie Boga, ale Koscioła (oba te pojęcia nie mają ze sobą nic wspólnego). A więc instytucji opartej na kosmicznej hipokryzji, której dodatkowo hołduje polska prawica. Ta która zrobi wszystko poprzez opłacany przez podatnika IPN, by naród raz na zawsze zapomniał, co dostał w spadku po PRL. Wyprzedaż majątku i kłamstwa historyczne pozwalają tejże prawicy na osiągnięcie założonego celu. A szacunek dla własnej, prawdziwej historii?. Komu to potrzebne. Byle trzos był pełny.

Uśmiechnij się:
W bożnicy jakiś cadyk głośno zawodzi w czasie modlitwy i podnosi głos coraz wyżej. Stojący obok chasyd, nie mogąc się skupić, mówi do cadyka: Słuchaj, nie wrzeszcz tak na Boga! Po dobroci wskórasz więcej....

Komentarze

  1. Dziadowska lewica i zakłamana prawica sprawiają że prawdziwą historie mamy w "duszy".

    OdpowiedzUsuń
  2. o czym tu mowa panie, o czym tu mowa. A czego uczą sie nasze dzieci. Wyłacznie o papieżu, którego jakos nie potrafia zrobić świętym.Nasze dzieci wiedzą tyle im im nałożą na talerz.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JONO PODKIVANO

TUMIWISIZM

ŻYCIE mnie MNIE